Jesteśmy wieżami wpatrzonymi w niebo
Nie lubimy silnego wiatru
I zbyt mocnego słońca
Równowaga jest wszystkim
Czego potrzebują nasze mury
Nie wstrząsa nas chwila
Nie porywa niepewność
Nie rozprasza głupota podejrzeń
Wiesz, może nie jesteśmy ptakami
Ale ptaki ciągle gdzieś muszą lecieć
Tu w oddaleniach bezruch
Nie zepchnie nas na wspólne ścieżki
Nie sklei niepołączalnych skał
Nie doda fałszywych nadziei
Pełnych zawrotnych pułapek
Złych wyobrażeń i niepodjętych decyzji
Kimkolwiek jesteśmy krew płynie
Tak samo gorąco i szum
(ten pieprzony szum)
Czasem jest zbyt głośno mówiącym
Dzieckiem naszych wspomnień
Nie leć do mnie powietrzem
Nie leć widokami
Nie leć pozostawionym u siebie
Kawałkiem swojego odkrycia
Prawdą o duszy zranionej
O niedobrze wybranej drodze
Nie potrzebne jest nic więcej
Jesteśmy już wieżami
Dla których fundamenty
Zbudowano później.