Czasami pukasz w okno,
siadasz na parapecie,
skrzydła ci smutkiem mokną,
więc cóż ci po poecie?
Zbyt szybkim gonisz autem
za każdym czarnym kotem.
Tak pięknie żalem miauczysz,
więc cóż ci po miernocie?
Na mój przypadek kosę
ostrzysz o ciężkie wieko,
a ludzie kwiaty niosą,
więc cóż ci po człowieku?
Siadasz na parapecie
i głucho pukasz w okno:
nie wierzysz, że poecie
od smutku skrzydła rosną...