zabiłeś samotność jak zgagę
wolę ojców wypełnić musiałeś
kochanie z przyzwyczajenia
przyzwyczajenie kochania
nigdy więcej zapomnień bez opamiętania
bez krzty zakłamania
byłeś zawsze otwartą kartą
tuląc potajemnie w sobie
rozbrykane coraz bardziej dziecko