W bardzo małej miejscowości,
gdzie w szpitalu cisza błoga
dało słyszeć się stukanie
w drzwi laryngologa.
Młoda pani laryngolog,
(Z racji wieku temat wnoszę),
westchła krótko i wnet potem
głośno rykła: "Prooooszę"!!!!
Do pokoju pani doktor
cicho mały wszedł człowieczek.
Przyrodzenie z spodni wyjął
i tak do niej rzecze.
"Droga pani, ja do pani!"
Twarz swą wnet purpurą oblekł
"Widzi pani ja z uszami
Mam malutki problem."
Przestraszona pani dokor
Patrzy tępo na "fiflaka"
On pocięty, podrapany
i cały w siniakach.
"Coś pan zdurniał? Masochista?
Czy też może jest na bani?
"Fiuta mi pan pokazuje
na problem z uszami?!??!"
"Niechże pani mnie wysłucha
sprawę zaraz swą przedstawię
Zanim gdzieś do urologa
pani mnie odprawi."
"Wraz z kolegą regularnie
Kiedy wolna jest sobota
Chlamy wódkę, rżniemy dziwki
lub gwałcimy kota....."
"Ot zboczeńcy rzekła doktor!"
Jęła w biurku za czymś grzebać..
"Paszoł won mi z gabinetu!
Wam psychiatry trzeba!!!"
Lecz człowieczek niezrażony
chcąc swej racji pewnie dowieść
trochę speszon ale nadal
ciągnie swą opowieść.
"Później na pniak dla zabawy
razem kładziem se kutasa
śmiejąc przy tym się radośnie
On bierze za tasak."
"Wtedy gostek co się ciągle
chwali uzębienia brakiem
Krzycząc głośno: "uchachacha!"
wali w pień tasakiem"
"Kto nie zdąży ten.... wiadomo!
Nie ma tutaj mojej winy
Sama pani przecież widzi
rany z gilotyny."
Zszokowana laryngolog
widząc co to za "artysta"
W karcie z drżeniem napisała
"zbok i masochista"
"Nadal pana nie rozumiem
jaką pointę z tego uwić?
Nie wiem co to ma wspólnego
z tym co pan mi mówił"
Więc mój problem w tym polega,
pacjent rzekł by przerwać ciszę,
Że nie zawsze to kolegi
"Uchacha" usłyszę.....