Facet problem miał z małżonką.
Złość w nim na nią się zbierała,
bo małżonka co noc łóżku
nogi mocno rozkraczała.
Miejsca nie miał, nie dosypiał,
skubał od piżamy gacie,
gdyż ów dama, kiedy spała,
nogi miała jak w szpagacie.
Nie wytrzymał raz małżonek
Mord miał w oczach. Nie zaprzeczę,
lecz spokojnie i bez nerwów
tymi słowy do niej rzecze:
"Coś ci powiem moje słonko
co się pewno nie spodoba,
że jak będziesz tak sypiała
to wypadnie ci wątroba!"
"Oj tam, Oj tam" mu odrzekła
i zasnęła niewzruszona,
a jak rankiem budzik dzwonił
znów leżała rozkraczona.
Połamany niewyspany
i nieczuły na wymówki
mąż poczłapał do lodówki
po wątróbkę wprost od krówki
Wrócił cichcem do sypialni
uśmiech miał na twarzy błogi
i wątrobę wprost na łóżko
złożył jej pomiędzy nogi
Poprzeciągał się facecik
i wydając straszne jęki
na poranną toaletę
wolno polazł do łazienki.
Był już w pracy. Wtem telefon.
Słucha, szczęka mu opadła.
"- Wykrakałeś!"
"- Co się stało?"
"- No wątroba mi wypadła!"
"A mówiłem... Ostrzegałem!"
Chciał koniecznie ją czymś dobić
zamiast tego słodko spytał:
"- I co teraz, kotku, zrobisz?"
"- Napociłam się nielicho
i się strasznie przy tym bałam.
Nawet nie wiesz ile czasu
ją z powrotem "tam" wkładałam."