płynie
zwykły dzień
wypełniają się zdarzenia
losu nie okłamiesz
co powie szelest liści
krajobraz pokrojony kolorami
na horyzoncie słońce wysoko
stęskniona wtapiasz się w ramiona
pocałunki niezgrabne
delikatny dotyk dłoni
czerwony jak muchomor
zabieram oczy
na ławce bez poręczy
wiatr pieści włosy
czym mnie zaskoczysz
zapytałem czy jutro
znajdziesz chwilę
wzbudzisz we mnie motyle
nieśmiało się żegnamy
czas poniesie nas
przed nami kawał drogi
tymczasem z aniołami
spotykamy się w
innym wymiarze
z falą
rozpływamy się w błękit