nasza bezsenność oniryczna jak wodne choroby
wybrzusza to co wybrzusza
każde poczucie piękna zamienia w pogoń
dlatego kocham plażę o zmierzchu
kiedy wszyscy poszli sączyć piwo albo paliwa atomowe
chcę snuć się obarczony drzewami i wzgórzami
banalnie bez wczoraj i bez jutra
niebo nas nie ogranicza tak mówią
piekło podgrzewa atmosferę
droga między jednym a drugim jest pozioma
ci którzy chcą się wspinać albo spadać
muszą obrócić horyzont
będąc jednym z miliardów
jestem tak bardzo nikim jak każdym
wszędzie oprócz plaży
któreś z nas nie istnieje