Trudna Łatwość

Jerzy Bartonezz


                                         pamięci Tomasza Mackiewicza


Czy 
jak na świerku szyszka
Bez pragnień samowoli
Czy 
kiedy w oceanie
Oddajesz falom swoje ciało
Może
 w pustyni
Gdy pragnienie zaspokajasz
To wciąż za mało, wciąż za mało

 

Gdy
Stromą
Ścieżką doliny
Głośne opuszczając
Każdym krokiem śnieżne
Szczyty przybliżasz, jesteś wreszcie
Sobą, siebie zapominając. Przemieniasz
Wiekowy granit w Teraz. Wiatr we tchnienie
Rozwierasz szerokie niebios bramy ciszą zaczarowane
Tu wystarczą oczy na Otwarte sfery i prawdy kolory rozpoznane

Nic tu obawa, ani pocieszenia
Nic do zrozumienia
Wszystko tu Razem jest
Początek drogi i jej kres
Bez spazmu, spełnione
W spoczynku, w ruchu – rozjaśnione


Iść, bez obawy, można coraz wyżej
I wolno się pomylić. Tu nikt siebie nie oszuka
Im bardziej od siebie się oddalasz, jesteś bliżej
Wolnym jest nawet ten co upadł

I można w każdej chwili wybrać
I w każdej chwili choćby upaść
Lecz zaginąć bez utraty
Zostać w Miejscu. Pokonać czas jak granit

Ale i wrócić można na wezwanie
Czystych jasnych sił Natury
W kręgu przemian, jednym jest pożegnanie z przywitaniem

Wszystko to wyraźnie widać z góry.

 

Jerzy Bartonezz
Jerzy Bartonezz
Wiersz · 17 września 2018
anonim