jestem w pętli
czas odwraca kierunki
kruki sponad gołębi
rysują cień jak aureolę
biel cedzi słowa o bogu
bez wiary w wiarę
otwarta przestrzeń więzieniem
gdy każda droga donikąd
usta modlą się same
to tylko spacer obok witryn
zamienia wszystkie kolory
w srebrną ślepotę
na stole czeka obiad
a to więcej niż trzeba