Przepraszam cię syneczku
za każdy słój w dębowym krześle,
za niepotrzebną soli beczkę,
za to, że zawsze chciałem więcej
niż potrzebuję, by świat kochać.
Za śmieci w lesie i na łące,
za wody lanie, rozlewanie...
Za to, że wiążąc koniec z końcem
zabrałem więcej niż dostałem.
Tobie oddaję tylko trochę.