gęstość (wiersz)
Jacek JacoM Michalski
wspinam się na wysoką górę
zapalę ognisko na szczycie
światła miast utoną w chmurach
to tylko miejsce nad granicą
ułożę modlitwę z nadmiaru
na masztach sosen i jodeł
rozepnę wielkie żagle
zaprzęgnę oddech do pracy
wszystkie stosy i stygmaty
zostawię tam gdzie skrzynie
będę sam ze słowem
nie nazywając żadnej nadziei
przyjdą duchy jak kryształy
zasiądą z dala od ognia
i będą tak po prostu
bardziej obecne nieobecnie
tylko tyle i aż tyle
dobry
1 głos
przysłano:
3 pazdziernika 2018
(historia)
przysłał
Jacek JacoM Michalski –
3 pazdziernika 2018, 07:48
Zaloguj się Nie masz konta? Zarejestruj się
zostawię (...)
będę sam ze słowem
nie nazywając żadnej nadziei"
...się znaczy :-)