Bard

jar&marek

Bard

 

Gdzieś na prawym mapy skraju

ptak mu śpiewał o poranku,

i cukrowy konik brykał,

tuberozy stały w dzbanku.

 

Spotkał muzę pomyślności

na jarmarku pod Wawelem.

Strofy składał tu z wieszczami

i niepewność splótł z weselem.

 

Jego serce szczerozłote

zaplątane w dzikim winie

poszło drogą za widnokres

zboże mleć w niebieskim młynie.

 

Przyjdą dni, których nie znamy,

i powstaną tomy wierszy.

Ze wszech figur w korowodzie

kto dorówna mu, kto pierwszy.

 

Pomarańcze, mandarynki

i spowiedź bez rozgrzeszenia.

Świecie nasz, tę jasną postać

ocal nam od zapomnienia.

jar&marek
jar&marek
Wiersz · 4 października 2018
anonim