budzi mnie chłód
co pochodzi z kosmosu
otwieram ciężkie powieki
ogień pełga jeszcze
świeca
wetknięta we flaszkę
miarowo oddycha
obce ciało
usnęło przy ścianie
pościel pachnie nocą
żółte plamy orgazmów
zastygają na prześcieradle
wstaję
oglądam
kolaż podłogi i rozpusty
to są majtki
to pończocha
tam stanik
zapalam gaz
nachylam się
odpalam papierosa