Ociążałym przyczłapem rozległ się głuchy bruk
Pochylam niżej rdzejący kark
Trzęsą ropą błądzące ślipia
Wlepione twardo we własne 1/2 metra
Cepem gałkami sunę po ziemi
Mrugają obcasy, conversy, oksfordy
Struga światłem zblazowany beton
Wzrok ciągnę chartem prędko po glebie
Atrakcje, śmietanka, kino przedmieścia
w roli głównej - ms. łydka
Szlug, słuchawki, opium życia
pospolicie boli głowa
Hen garnitur przypalony
leży
wylizany płomieniami
obok niego
lewis, gucci
robalami oblegane
Ciemno idę brukiem
Przełykam ślinę
Od śladów podeszw śliska jest
nosicielka człowiecza - Gaia
Strumieniem płyną styksem
Przeszłości cienie tamtych lat
Usta piachem wypełnią
Szach Mat
człowieczku
Szach Mat