tamte sandały

Irena Świerżyńska

 

tamte sandały i won

za próg

nici zerwane

swój 

najbliższy

kamienie dzieciom gotuje

stary  brzozowy  kruszy się bruk

i to gniazdo 

duchem cierpienia  smaruje 

 

zapora 

 

na niby  uczony -  bez lotu i pani

jedna i druga  

wysokie maniery  i soda buszuje

pod czapką  gniecie

 uwiera

za mało mydła i maści 

sucho

tylko bas mokry

kałuża i cały ambaras

troje i naraz bez tła bliskości 

 

już -  dobrze 

 

pisklęta z tobą i skrzydła 

rosną  nowe 

tam grząsko i  smoła 

bez odwrotu

 i same bulgoty

 

    być może

Oceń ten tekst
Ocena czytelników: Dobry 1 głos
Irena   Świerżyńska
Irena Świerżyńska
Wiersz · 17 października 2018
anonim