Z okna tramwaju
oczy pną się pląsają
po marzeń jasnych obłokach
odbitych w szybach
monolitów z cementu
Przeciwległe tory wiozą innych
skrzą się szklane tafle malowane myślą
paletą złotych barw niewinnych
przeszłość szczęśliwą na widok szarości
plamami nanoszą