Cieniutkim pędzelkiem słowa

silva

                     Ikony się nie wybiera, bywa się przez nią wybranym…

 

w podobraziu Eden nadal konkuruje z Wyrajem

nikt przecież nie dowie się czy drzewo życia to

granatowiec o wybornych owocach czy raczej lipa o

spolegliwym drewnie

każde tak samo kwili gdy strugasz kowczeg

czyżby nie czuło kołysania arki przez fale równie

łagodne jak kręgi na wodzie po dotyku jętki

 

cóż z tego że mikser najnowszej generacji idealnie utarł pigmenty

one czekały na moc twoich dłoni którym dana

odwieczna sprawczość znajdywania od-cieni

czy tak zblendowane ochry i umbry

zdołają wyzwolić

życie

 

piszesz coraz cieńszym pędzelkiem z syntetycznego włosia

a twarz wciąż nijaka liczy na ciepłą sierść

wiewiórki albo łasicy jak na muśnięcia wiatru

 

zapomniałeś o winie lub kwasie chlebowym

sztuczne medium może sławić (al)chemię

nie świętość

 

a gdyby tak oswoić po(za)czasowe powroty

 

ikona otwierałaby przestrzeń na

nieporównanie więcej i (tak) dalej

gdzie nawet ikonoklasta

bezsilny

silva
silva
Wiersz · 5 listopada 2018
anonim
  • silva
    Gaju i Yaro, dziękuję za słupki. Pozdrawiam.

    · Zgłoś · 6 lat