Ikony się nie wybiera, bywa się przez nią wybranym…
w podobraziu Eden nadal konkuruje z Wyrajem
nikt przecież nie dowie się czy drzewo życia to
granatowiec o wybornych owocach czy raczej lipa o
spolegliwym drewnie
każde tak samo kwili gdy strugasz kowczeg
czyżby nie czuło kołysania arki przez fale równie
łagodne jak kręgi na wodzie po dotyku jętki
cóż z tego że mikser najnowszej generacji idealnie utarł pigmenty
one czekały na moc twoich dłoni którym dana
odwieczna sprawczość znajdywania od-cieni
czy tak zblendowane ochry i umbry
zdołają wyzwolić
życie
piszesz coraz cieńszym pędzelkiem z syntetycznego włosia
a twarz wciąż nijaka liczy na ciepłą sierść
wiewiórki albo łasicy jak na muśnięcia wiatru
zapomniałeś o winie lub kwasie chlebowym
sztuczne medium może sławić (al)chemię
nie świętość
a gdyby tak oswoić po(za)czasowe powroty
ikona otwierałaby przestrzeń na
nieporównanie więcej i (tak) dalej
gdzie nawet ikonoklasta
bezsilny