jestem słaby

Yaro

istniejesz słaby życie cię batoży
walcz  samotny ze sobą 
bitwa ma sens gdy spiorunujesz siebie 
zdobywasz szerokie horyzonty na ile cię stać 
biegnij ze mną dalej gdzie  nie ma nas

 

bracie życie to męczeństwo 
nie znam nikogo kto byłby uszczęśliwionym
nie znam spokojnych przyczółków 
pozornie spokój trwa dzień dwa 
nikt ci nie powie szczerze dobrego słowa 
twoje szczęście znajdzie przeszkodę
musisz ją przeskoczyć pokonać lub dźwigać kłody 

 

trwa wendetta trwa zło zawzięcie 
broczą słowa myśli nieprzyzwoite grzeszne 
nieustępliwie dąż do celu on chadza blisko 
zaślepieni uśpieni w cieniu samotności
wstajemy na nogi by odbić się od otchłani

Oceń ten tekst
Ocena czytelników: Dobry 1 głos
Yaro
Yaro
Wiersz · 15 listopada 2018
anonim
  • Yaro
    do diabła z nimi

    · Zgłoś · 5 lat temu
  • Arian
    nie podcinaj sobie skrzydeł, bo wystawiasz sie na żer hien
    polscy chrzescijanie nie lubia slabych, chyba że sami zaslabną

    · Zgłoś · 5 lat temu
  • Konrad Koper
    Dobrze ujęty temat, ciekawe fragmenty.
    Niektóre banalne- dlatego tylko 5.

    · Zgłoś · 5 lat temu