Wpuszczono do ogrodu nas.
W ogrodzie pełno było dróg,
wskazówek żadnych dokąd pójść.
Jedyną szansę dano nam,
ażeby z ogrodu uciec precz.
Labirynt ten ogromny był,
zarosły murem wielkich traw,
mazistą był spowity mgłą,
przedwieczny mrok panował w nim.
Kazano kroczyć naprzód nam.
Szukamy bez pamięci wyjść.
Stulecia miną nim znajdziemy
uprzednio samych siebie tam.
Daremny krzyków naszych trud,
nie słychać przecież stamtąd nic.
/kolejny jamb czterostopowy/