Środa, centrum.
Dziewiąta poranna, listopad.
Ja – siedzę w knajpie,
Gmeram łyżką w kawie,
Przez szkło się gapię.
Wy – nie siedzicie w knajpie,
Dokądś się spieszycie,
Donikąd idziecie,
Gmerając myślą w swoim bycie.
Obserwacją baczną
Bacznie obserwuję.
Wdzieram się patrzeniem
W gmeranie w bycie,
Łyżką gmerając w kawie.
Odpryskiem mimochodu
Oglądamy się akwaryjnie
Kto karmi? A kto w wodzie?