Był sobie smoczek- całkiem sympatyczny.
Uśmiechał się, przeprowadzał przez jezdnię…
Dopóki w lustrze nie przejrzał się,
poznając, że jest prawdziwym smokiem.
( Uronił on wtedy łzy.)
Wkrótce zaczął ćwiczyć,
puszczając z gęby dym i iskry…
Nie jest już przyjazny.