Bezciężar słońca zachodów i smak porannego mleka,
Sufit upstrzony myślami ponad rozmarzonym czołem.
I Kaśkę z klasy siódmej „be” malowaną nocnym śnieniem.
I babci szeroki uśmiech, co z kotletem w domu czeka.
I nostalgii dźwięk w pamięci, jak pod oknem woła Jarek:
Ej, Patryk! Ej, złazisz na dół? Weź gałę i cho na murek!
Gwałtem wzięto i zabrano! Teraz obowiązków kupa.
Dorosłość w prezencie dano! I z beztroski wyszła dupa.