wabiłem świat mamoną
czasem brakowało tchu
nigdy nie liczyłem gwiazdek
wszystko miało iść na full
w znieczulone gardło
lałem strumieniami kirsz
wiotkie krępe ciało
wciąż tańczyło dziwny styl
nie pamiętam twarzy
nie pamiętam swój nie swój
ciągle było mało
czasem czułem się jak żul
wprost proporcjonalnie
limit szmalu kończył się
ja nie dziękowałem
będę później martwił się
itd. ... ( tydzień po )
budzę rano się
wzrok mój biega po dywanie
wczoraj był mój dzień
miałem chyba niezłe branie
dostrzegam elementy kobiecej garderoby
porozrzucane bielizna i ozdoby
nagle czuję
bardzo silny ból głowy
o cholera
przecież piłem do połowy
piłem
paliłem
różne rzeczy złe robiłem
zdublowany kac
chyba się wygłupiłem