horyzont wybuchł milionem czarnych słońc
i gwiezdny rój rozproszony spada mgłą
co świtu blask w najciemniejszą zmienia noc
gdzieniegdzie mdło rozświetlaną poprzez grom
przesiąka strach do ludzkich nagich wnętrz
potokiem łez pożegnalnych bryzga deszcz
od wiatru tchu zmrożonego ciała drżą
a ręce w mroku szukają drugich rąk