a może to źle że żyjemy?
ptaki łamią karki na murach
gościniec zmarzliny elipsą się gniecie
a może to wszystko jest piekłem
i nie ma już spadków w dziurawej potędze
i grzęzną omamy w szarpanej głupocie?
widoczność wyraźna uchodzi pospołu
podeszwa - warkocze - nienawiść i ogród
zabić swe usta przedrzeźniać odbicie
a może już nigdy mozołu nie będzie?
ty jesteś po stronie otwartej równiny
gdzie ptaki niebieskie krajobraz kreują
a bagna zostały w przestrzeni przeszłości
bramy delirium mojej dogodności
a może to źle że żyjemy?
ptaki łamią swe karki na murach
gościniec zmarzliny parabolą chrzęści
nie trzeba żyć
to nie prawo fizyki!