Bramy mojego delirium

Marek Kielgrzymski

a może to źle że żyjemy?

ptaki łamią karki na murach

gościniec zmarzliny elipsą się gniecie

 

a może to wszystko jest piekłem

i nie ma już spadków w dziurawej potędze

i grzęzną omamy w szarpanej głupocie?

 

widoczność wyraźna uchodzi pospołu

podeszwa - warkocze - nienawiść i ogród

zabić swe usta przedrzeźniać odbicie

a może już nigdy mozołu nie będzie?

 

ty jesteś po stronie otwartej równiny

gdzie ptaki niebieskie krajobraz kreują

a bagna zostały w przestrzeni przeszłości

bramy delirium mojej dogodności

 

a może to źle że żyjemy?

ptaki łamią swe karki na murach

gościniec zmarzliny parabolą chrzęści

 

nie trzeba żyć

to nie prawo fizyki!

 

Marek Kielgrzymski
Marek Kielgrzymski
Wiersz · 13 grudnia 2018
anonim