mieszkam w rozbebeszonym łóżku
budzę się pod wieczór i sięgam po tomiki wierszy
Kofta Loebl Ponge
raz w tygodniu przychodzi wyciąg z konta
dobrych uczynków
puka w okiennice PCV
saldo kiepściutkie
nie jestem wzorowym człowiekiem ale
staram się staram przecież się staram
tekturowe teczki szybko się niszczą
trzymam więc swoje wiersze w sercu
na miłościwym twardym dysku
wszystkie uczucia utrwalone utrwalone utrwalone
aż do bólu
wydałem książkę i co z tego
świat nie zatrzeszczał
nie rozchwiał się w posadach
jest taki sam jak poprzednio