Kiedy wchodziliśmy
duktem czerwonych drobinek na szczyt
trawiastego wzgórza. Komary jadły nas
na ciepło. Trzciny pięły się do wyspy ptactwa,
w kameralnym kinie Arakon wyświetlano
komedię rosyjską. Tupałaś koreańskimi pantoflami,
a z WC wychodziła grupka
wczasowiczów z Gruzji. Pomyślałem,
że ja także
z głowy nas wyjmę sosną.