życie jest czynem a więc
rzucim dłonie na oślep ku ostom
przez pokrzywy i gruz niech ciała pałaców
rozkruszą się w bezład
którego okrążyć nie sposób obłędem
cykoria i piwo zakazane parcele
chichot mgieł w jelitkowie
wrzątkiem strzela lato
a nasz sąsiad obibok prąd kradnie
po nocy telefony zmilczały
zmilczał paw starości
cofniem się do tej lepszej
pozy powściągliwej która
wytycza zmarszczenia i blizny
a po dniu pełnym zejdziem kołem z pola
uchwycić się szpica bożej wyobraźni