E.
każdą chwilę pamiętam płomień i proroctwo
nic z oczu nic z oddechu wszystko z pól pajęczych
wystrzępione okna krawędzie szeptane
bezlitosny dotyk ciepłego powietrza
tak, zdarzyłem ci się opadłaś mgłą świtu
teraz biegnę w dniu jasnym ze szkłem na dnie krzyku
sczytuję litery sierpniowych narodzin
paradoksy oddaleń