Niebo,
nie dzwoń kryształami ptaków,
jeszcze za wcześnie umierać*
Mario,
Twoje blade dłonie dotykają śpiących
śnieg skrzypi pod ciszą
pijani chłopcy zataczają koła
coraz bliżej
świtu
szklany park i
szpice fontann przenikają
dzień ścina białko
światła
Mario,
miniemy
skroplimy się i zabraknie nut
sypną nam w oczy zimnem
patrzeć będziemy w głąb
lotu ptaka
* z tomu Zbigniewa Doleckiego Dionizja