gorycz wydłuża białe korytarze
grząskość pytań nigdy nie zadanych
adres bez przeznaczenia
guzik od koszuli – mały kosmos wojny
o której słyszałem od krogulczej niani
o pięknych oczach ptaka co nigdy nie leciał
i teraz dziecko z tej wojny wynoszę
skurczone i biedne
woda czerwona ustępuje drogi
jest młodość i lekkość w tym tańcu porywnym
w tej walce żywiołów w krucjacie pozorów
wirowiska pierwiosnków orły rozpostarte
i stos pacierzowy olbrzymiego świata