Takie ciche kroki na brzuchu i w sieni
łączą się perliwie wszystkie cyferblaty
jakby kluczem ktoś stukał, odlegle, gwarliwie
i spływa światło po karku jak pieszczota kraty
W lesie dzwoni telefon! no proszę cię, odbierz
ale nim dobiegam do sosny urywa się nuta
tak się składa: mam bilon więc wrzucam do pudła
i rozmawiam Z KIM NIE WIEM wiatr się zrywa i leczy
To lato też przegnije palące i lśnienne
nowe ptaki rozpoczną swoje dysertacje
mosty uginać się będą pod ciężarem słowa
i TIRów toczących plastikowe bajki
Supernowa i kolaps nic nas nie obejdą
atmosfera miasta stężeje co wieczór
i w siności Zatoki zapętlonej we mnie
ukryję prawdę świata – powtórzenia śliskie