T.
Płaczę
bo wiem
że mnie kochasz
płaczę
bo moje słowa dla Ciebie
krwawią
Kiedy październik
tonuje sen
litery i liście
jednako brzmią
dreszcz nie jest finezyjnym abstraktem
który w nas rośnie
Fortepian w arteriach jesieni
spokojny wzrok stlenionych
wzgórz
jestem
i chwili w sobie
znaleźć nie mogę
jeśli mnie słyszysz
pomyśl o władnym zmieścić bojaźń
chłopcu
o sercu karkołomnym
o sercu błędnym
Dzisiaj
kiedy osiedle
mdłe rozpościera szaty
ludzie – statki w horyzoncie oka
psy spacery siwe krawężniki
moment niezawisły
i lęk w garści sobotniej
Nie ma
nie ma zimnego wiatru
na który by można
zrzucić zapomniane!
Wiatrak widziadeł stroszy wierzbom witki
Do Ciebie do Ciebie bliżej
niż do zjawisk pustki
która wybrzmiała ostatniego roku
teraz już włosy światła
będę zbierał lekko
w spojrzeniach uważnych
*
Nie wiesz że w sercu
miasto mi urosło
i będę zawsze
kochał Twoje oczy