smutek zakopany w śniegu
głosy zielonych dzieci w okulśnieniach kry
stałość cyklu
temat nadobny refren reniferów
z Polski spoglądam na długi plac komet
żółte ptaki Timur kiwają głowami
w oleandry alejek wgryzają się kły
panien mechanicznych (o włosach jak rtęć)
Nie wiem czy kiedykolwiek powrócę
z podróży Której ciągłość okrągła wyciska mi łzy
z dawien lekkość odkrywam
i kurzy się grzywa
Lat na pustyniach mgieł