wiatr co w objęciach

Yaro

ubywa czasu 
nie odłożysz go
to nie grosz
twarz się marszczy kruszy na popiół 

 

w ramionach byłaś wiatrem 
na chwilę czułem zapach rozpuszczonych włosów
jedyny raz jedwabisty szelest zza wzgórz 

 

tajemniczy świat którego mam dość 
nasycony tobą powietrzem wodą 
w poszukiwaniu ukojenia w sobie

 

zmykam czakry wołam Boga 
by zaniósł mnie ten wiatr co mnie światu dał 
tam gdzie dal szum wody zieleń spokoju gram 

 

przekwitam z każdą zorzą na niebie 
skamieniałe ludzkie serca są ciężkie 
znikam w samotności w spokoju szumnym lasu

 

Yaro
Yaro
Wiersz · 14 grudnia 2018
anonim