D.
zimowym czasem białym skąpym
widzę jaskółkę w mglistym niebie
wirują pąki szadzi ziemia jest
zimna i świadoma siebie
dotykam dłoni Twojej lekko
bez słów bez spojrzeń jako cisznie
kadzidło mżąco zdradza płomyk
i nie chce się wychodzić nigdzie
zima przeminie zmyje okwiał
białych połaci białych sztychów
blejtram słoneczny lekki oddech
przybliży ciepło jasną plisą
jesteś mi jawną iskrą dobra
pamięci szybą miękką kreską
która układa kształty słowa
w najistotniejszą pieśń serdeczną