po drodze
jak po sznurku
ciągnie się fabrykowana fala szumu
wdziera się krzyk żurawia
pantomima lin
cywilizacja charkotu
na stalowej szynie
balans ponad przepaścią
zwęglonych dni
w hałasie ciągłych zmagań
coraz to prędzej
w studnię mozołu