Literatura

Rolada (wiersz)

Marek Kielgrzymski

świt karmi mnie nadzieją zmartwychwstania

o panie - to niemożliwe

plastikowe dziwki pod nawisami skalnymi

karmią się słodkimi paluszkami

tuląc bękarty do obwisłych piersi

tylko nienawiść jest wszędzie

z okładki czukockiego periodyku

przygląda mi się bezzębny przywódca ruchu wolnościowego

gołębie siwieją za oknem

suchość w ustach przypomina o sobocie

moje sny już dawno wysłano na szubienicę

i chociaż świt codziennie roztacza przede mną perspektywy

nie wierzę by coś się odmieniło

twoje dłonie zniknęły za horyzontem

pogoniłem za nimi lecz dopadł mnie paraliż

w mojej naturze nie ma walki

słucham więc muzyki

i gorąco cię kocham

jutro także będzie świt 

 


Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
przysłano: 22 grudnia 2018 (historia)

Inne teksty autora

Dziennik 2018
Marek Kielgrzymski
Sen
Marek Kielgrzymski
Na imię mi Pustka (Wydmy)
Marek Kielgrzymski
Apokalipsa (Wydmy)
Marek Kielgrzymski
Wieczorem się żyje (Wydmy)
Marek Kielgrzymski
Nazajutrz się żyje (Wydmy)
Marek Kielgrzymski
Na spacerze się żyje (Wydmy)
Marek Kielgrzymski
więcej tekstów »

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca