Piekielny skwar. Dywan zwija się i zmienia w żyrafę.
Upał stroszy pióra trawom. W taki dzień
niezręcznie się rozstawać, głupio przyjmować paczkę
od L., która uznała mnie za schizofrenika.
Twoje wiersze są głębokie jak kałuża moczu powiedziała.
Potem odesłała mój kolaż i wszystkie dobre myśli
szlag trafił. Przecież nie postępuję jak świnia
a robi mi się niedobrze. Lustro. Krzywe zwierciadło
w kuchni i lutnia po Bekwarku. Niebawem przyjdzie
hydraulik i przepcha to wszystko na drugą stronę.