baju baj

Yaro

zbudzony uśmiechem 
zapach kawy świeży chleb
przy stole żona mówi że

 

-lubię ciebie 
-mogę cię zjeść

 

w twoich ustach oddech
na policzku pocałunek gości 

 

dotyk ciał ze smakiem bym jadł 


za oknem świat droga zabielona 
płoty blade od nadmiaru puchu 

 

kocham poranki  bliskość słów 
zawijam z kanapkami do pracy

 

byle się nie spóźnić byle jak
a jednak złodziej czas

 

kradnie nam siebie

 

Yaro
Yaro
Wiersz · 10 stycznia 2019
anonim