Gdy pierwsze ptaki rozśpiewają ranek,
i promień słońca muśnie twoje piersi,
zbudzą się zmysły zakochane,
by świtu dotyk sen ucieleśnił.
Pierwsze przepłyną dłonie po twym ciele,
aby z mgieł rannych zajaśniało niebem,
jakby po łące rączy jeleń
chciał cię dogonić miłości pewien.
A kiedy usta jak porywcze łanie
zaginą w sobie po ostatnie drżenie,
z ufnością płyńmy w zakochanie
jak słowik śpiewem w słońca promienie.