Kiedy Mona kupuje pończochy
wiem, że w gości przychodzą anieli,
no i zawsze boję się trochę
czy się uda ich równo podzielić.
Strasznie lubi kiszone ogórki
pokrojone na ćwiartki niezdarnie
i się śmieje, że jestem ogródkiem,
w którym rosną stany zapalne.
Tajemniczo się do mnie uśmiecha
(pewnie będzie dzisiaj na ostro)
a ja już się nie mogę doczekać,
aż mi wszystkie skrzydła odrosną.
Kiedy Mona zasypia na biało
pocałunki w pamięci powtarzam,
chociaż nic się prawie nie stało,
często prawie nam się przydarza.