kamieni szept
hałaśliwie w eterze
coś się dzieje
na jedną nogę świat kuleje
nie mogę odnaleźć siebie
jak belki w oku kolegi
gdzie podziewasz się pytają
serca biją dzwony w kościele
węże wiją gniazda
zasadzki za każdym rogiem
nie widzę nic
prócz nienawiści w oczach
na dłoniach krew niewinnych
kamienne sumienia
ciemne cienie
z karabinem w ręku
ginie dobro z bytem na lepsze jutro
zło rzuca kamienie
krew na dłoniach
zmyta iracką ropą