Pierwsza jest wiosna zakochana
jak przebiśniegi kiełkujące,
gdy jeden promień całym słońcem,
gdy zwykła łąka to już pałac.
Potem jest lato: lipiec, sierpień...
Maki się chabrom oświadczają,
by to co tak pachniało w maju,
mogło przez całe życie pięknieć.
Nagle się jesień rozsiwiała
wiatrem, co śpiewa głuche pieśni,
że zima wszystko mrozem zetnie.
Miłość przycichła, już dojrzała,
ale wciąż stare serca pieści,
jak te rośliny wieloletnie.