z Łysym

Yaro

rozważam nad życiem 
po co tyle 
pracy pieniędzy
skoro nie widzę co dookoła się dzieje 

 

śpiewa ptak nie słyszę go bo auta szumią asfaltową 
drogą która wyznacza kierunek do piekieł i raju 
bramy w starych kamienicach są straszne 

 

stres po co mi 
mam dość spięć sztucznych min 
mówienia jak jest dobrze
jaki mam samochód 
jaki piękny dom 

 

w kieszeni telefon 
i ta baba mówię do niej żono
jakie brednie 

 

-Łysy !
-co 

 

w karczmie zwierzęta wypatroszone 

 

-ubieramy te skóry ze ściany 

 

biegnijmy do lasu na nowo odkrywać świat 
krzesać ogień 
jeść mięso świeżo upieczone 

 

z czasem wynajdziemy koło
zbudujemy szałas 
wystrugam dzidę z leszczynowego kija 
naprężymy łuk cięciwa napięta jak na te czasy 

 

bez zmartwień pijemy wodę ze stawu 
na którym korab popłyniemy nim na drugi brzeg 

 

snuć opowieść co piszczy jak  się żyje 

normalnie 

 

Yaro
Yaro
Wiersz · 26 lutego 2019
anonim