Ech my, prawdziwi tacy,
bez tulipana w butonierce...
Bo cóż romantyzm może znaczyć,
gdy wiatr rozhulał się w sakiewce?
Ech my, w za wąskich spodniach
i z krawatami przydługimi...
Zasiedzieliśmy się wygodnie
i na nie miłość czas liczymy.
Ech my, panowie starsi
o cały obrót starej biedy,
obok się tańczy piękny walczyk,
a my? Po cichu chcemy przeżyć...
Ech, my faceci w czerni
po buntach, przejściach i z zadyszką,
urodziliśmy się do kielni,
a świat zbawiamy szarą myszką...
Ech my, podobno wieczni
jak pióro,miłość i poemat...
Można się zżymać, lecz bezsprzecznie
jesteśmy... Choć nas często nie ma.