pocałunki wychodziły nam dobrze
czerwienią ust malowałaś świat
zrywałem polne kwiaty
dotkną nas życia silny wir
zagubieni niemniej kochliwi
obraz dość wyraźny
pamiętam szczupłe dłonie
aksamitne płatki jabłoni
iskrzyła w nas miłość
jak dobrze wzdychałem
kres tego co wspaniałe przekwitło uczucie
resztki zjadłem z twych piersi
bez większych emocji
błędem z jednej strony rozeszły się nasze drogi
czasem spoglądam przejazdem
na pośród jesionów dom
ucichł wiatr namiętnych nocy
muzyka poróżniła wzniosłe plany
było nieźle
ciekawie gdyby tak razem
toczyć przez życie
ciężar ten kamień