jego ezoteryczny świat

Yaro

cały w ezoterycznym świecie
wśród hipisów klątwa komunizmu
urodziła matka syna z miłości
 w bólu na głowie w czepku
jedenaście na dziesięć w skali ab-gara

 

jako brzdąc umazany
 nauką życie 
starszy kuzyn nauczał go mówić 
na stole u babci z setką żołnierzy
zawsze na czele

 

dowodził sitwą kolegów z sąsiedztwa 
zawsze  pierwsza linia


 nie znał strachu choć zaglądał w oczy

 

 świadomość wysokie ego 
wiedział że w życiu nie musi
 niczego udowodniać nikomu 

 

płyną do brzegu stromego jak szkło
dobry z miłością w sercu

 

wybrał drogę prostą 
uczciwego człowieka 
 dolę żołnierza 

 

 odeszła babcia
zamieszkał z dziadkiem weteranem
w szkole  bez problemów
 młody sportowiec
dumni koledzy

 

ciężka pracą rozpoczynał dzień
początki choroby niepojęte  zjawisko
wyczuwał strach 
 siły zła  krąg jastrzębi 
nikt mu nigdy nie tłumaczył
 dławił  lęk

 

do ogólnika szedł zawsze tą samą drogą
w koszuli w kratę jak zeszyt z matmy
szydercze uśmiechy krzyżowały sumienie

 

plany na przyszłość zostać  pilotem
los pokierował inaczej 

stał się komandosem

 

 za szpitala kratami
żona karmiła go 
 skaleczonego gołębia

 

dzieci małe nic  nie zapamiętały
dziwne wizje gnębią  dzisiaj 
katastrofy  miały miejsce 

 

teraz gdy dni mijają
 czas ucieka bądź  nie istnieje
 z kim pogadać
śmieją się że wariat

 

otwieram oczy 
 trzeźwo patrzy na rzeczywistość
nie kroczy w cieniu
dzięki za zdrowie Rafaelu

 

życie płynie

naprzód gna wiatr

a on jak skała trwa


w sen zapada zmęczony

przed szmatem drogi

 

Yaro
Yaro
Wiersz · 13 marca 2019
anonim