miastko

Yaro

 miasto szósta rano

latarnie niewyraźne światła

chodniki 

oszlifowane obsrane 

na biało krawężniki

 

wydeptany przez czas

szlak do cukrowni 


kilka domów jeden blok
PGR przypomina odległe czasy

 

kwitną kasztany 
zajęte ławki w parku młodzież szaleje
wino się leje 

po zdanych egzaminach maturalnych

 

jestem tutaj

idę z miastem na dno 
nikt nie rzuca słów na wiatr 

same lecą z ust

 

piszę esemesa z hasłem 

- Leon ściągnij mnie do rajchu 

 kombinuję nie chcę

 starzeć się z tym miastem


kilka mało ważnych wspomnień

 

młode bociany odlatują

 na zachód

 

Oceń ten tekst
Ocena czytelników: Niczego sobie 1 głos
Yaro
Yaro
Wiersz · 19 marca 2019
anonim