miasto szósta rano
latarnie niewyraźne światła
chodniki
oszlifowane obsrane
na biało krawężniki
wydeptany przez czas
szlak do cukrowni
kilka domów jeden blok
PGR przypomina odległe czasy
kwitną kasztany
zajęte ławki w parku młodzież szaleje
wino się leje
po zdanych egzaminach maturalnych
jestem tutaj
idę z miastem na dno
nikt nie rzuca słów na wiatr
same lecą z ust
piszę esemesa z hasłem
- Leon ściągnij mnie do rajchu
kombinuję nie chcę
starzeć się z tym miastem
kilka mało ważnych wspomnień
młode bociany odlatują
na zachód